- Chciałabym poinformować was o corocznym konkursie teatralnym, który odbędzie się dokładnie za dwa miesiące. - Powiedziała kobieta. - No i znowu się zaczyna. - Pomyślałam słysząc słowa dyrektorki. - Jak wiecie z każdej szkoły musi iść na niego wyznaczona ilość kandydatów. W naszej szkole najczęściej wyznaczamy do tego was, gdyż jako anioły jesteście najbardziej uzdolnieni. Nie wiadomo też czy nie trzeba będzie czegoś śpiewać, a za pewne zdajecie sobie sprawę z tego, że jesteście w tym lepsi niż niejedni ludzcy przedstawiciele. - Czwarty raz w życiu usłyszałam tę samą przemowę, którą dyrektorka wygłaszała zawsze przed konkursem.
- Bo tak mnie to obchodzi, i tak nie wezmę w tym udziału. - Powiedziałam w stronę Harrego, przewracając oczami.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia panno Holmes? - Zwróciła się do mnie kobieta, a ja po raz kolejny przewróciłam oczyma. - W tym roku w naszej szkole zaszły pewne zmiany. - Wróciła do ponownego przemawiania. - Każdy z was będzie miał obowiązek, wzięcia udziału w castingach. Z pośród was wybierzemy tych najlepszych i gdy tylko dowiemy się co trzeba będzie odegrać wytupujemy role. Poinformujemy was jak tylko wyznaczymy terminy przesłuchań. Teraz już możecie wrócić do swoich wcześniejszych zajęć. - Skończyła mówić, a ja dopiero po kilku, jak nie kilkunastu sekundach zrozumiałam to co powiedziała. Jakie castingi? Jakie role? Jakie obowiązkowe? Nie zgadzam się no!
- Słyszałeś to!? - Z wielkim oburzeniem zwróciłam się do mojego przyjaciela.
- Yhy... - Westchnął zdegustowany. - I jakoś mi się to nie uśmiecha. - Dodał.
- Mi też nie. - Powiedziałam po czym we dwójkę ruszyliśmy w stronę budynku szkolnego.
- Holmes! Sky! - Usłyszałam krzyk dyrektorki. Oboje z Harrym zatrzymaliśmy i obróciliśmy się w jej stronę. - Zapraszam was do mojego gabinetu. - Powiedziała spokojnym głosem po czym nas wyminęła. Z Harrym wymieniliśmy się spojrzeniami.
- Zaczyna się. - Powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się pod nosem.
- Z czego się cieszysz? - Powiedział zrezygnowany. - Z tego że zaraz wywalą nas ze szkoły, albo będziemy musieli siedzieć przez trzy miesiące po lekcjach, albo co gorsza wykonywać jakieś prace? - Mówił tak szybko, że było to do niego, aż nie podobne. Ja w odpowiedzi tylko się zaśmiałam. Harry nadal nie rozumie, że właściwie tylko nasi rodzice i parę innych osób jest sponsorami tej szkoły, więc wszystko jest bardzo proste. Zrobią cokolwiek przez co spadnie nam z głowy włos, równa się ze straceniem sponsorów, których jest coraz mniej. Szkoła i tak ledwo zipie i wszystko jest dla niej zagrożeniem, a znając ich ryzykować nie będą. Po chwili mojego rozmyślania, ocknęłam się i przekonałam, że już jesteśmy przed gabinetem szanownej pani dyrektor. Weszliśmy do środka, zajmując miejsca na kanapie stojącej przed ogromnym biurkiem za którym stał ogromny, pozłacany fotel, a miejsce na nim zajmowała właśnie dyrektorka.
- Holmes, Holmes, Holmes... Co ja mam z tobą zrobić dziewczyno? - Westchnęła patrząc na mnie, a ja tylko uroczo się uśmiechnęłam. - Dobrze wiem, że to ty namówiłaś go na tę ucieczkę, prawda? - Powiedziała patrząc na chłopaka, czekając na odpowiedź z jego strony.
- Nie, to był... - Zaczął tłumaczyć, ale ja mu przerwałam.
- Tak to prawda. - Rzuciłam w stronę kobiety. Wiedziałam, że tak czy siak zbyt wielkich konsekwencji z tego nie wyniosę, więc wolałam, żeby cała wina spadła na mnie.

- Więc słucham. - Tym razem ja zwróciłam się do kobiety. Na mojej twarzy zapewne nie można było zobaczyć już takiej pewności siebie jak przed wyjściem Harrego.
- Holmes. - Zaczęła. Nie wspomnę, że znów mówi do mnie po nazwisku. - Wiem, że zapewne nie chcesz ponosić z tego zbyt wielkich konsekwencji i nie uśmiecha ci się, jeśli rodzice dowiedzą się o twojej ucieczce. - Dobra, teraz pojęcia nie mam skąd ta kobieta to wie. - Postanowiłam więc, że jeśli wykonasz moją pewną prośbę, usprawiedliwię ci to, a rodzice nie będą poinformowani o zaistniałym wydarzeniu. - Dodała kobieta, a ja z coraz większym zaciekawieniem się jej przyglądałam. - Wystąpisz w przedstawieniu. Zgadzasz się? - Kobieta spojrzała na mnie i czekała na moją odpowiedź. - W roli głównej. - Dodała widząc moje wątpliwości. Zastanawiałam się czy mam z tej sytuacji jakiekolwiek wyjście.
- Zgadzam. - Powiedziałam bez zastanowienia. I spojrzałam dyrektorkę, która promiennie się do mnie uśmiechnęła.
- W takim razie do zobaczenia Holmes. - Powiedziała i opuściła gabinet. Zostałam sama w pomieszczeniu i rozmyślałam nad decyzją jaką podjęłam. Zrobię to. Nie wycofam się i pokażę, że potrafię. Dumna i z uśmiechem na twarzy wyszłam z gabinetu dyrektorki i spokojnym krokiem ruszyłam do pokoju. Czułam spojrzenia skupiające się na mnie. Nie ukrywajmy, ale byłam osobą rozpoznawaną w całej szkole i nie dziwiło mnie to. Nagle moim oczom ukazała się pewna postać. Od razu ją poznałam. Nieszczęsna blondynka, próbująca nie raz zarywać do Nialla. Niestety jakoś nigdy jej to nie wychodziło. Dlaczego? Odpowiedź jest nadzwyczaj prosta. Po pierwsze do tego kolesia zarywa nie zliczona ilość lasek, a ten jakoś nie ma ochoty z nimi rozmawiać. Po drugie jest po prostu wredny! Taka prawda. Na pierwszy rzut oka może się nie wydaję, ale jak go lepiej poznasz to nie jest on taki miły jak można było się tego spodziewać. Wracając do dziewczyny, a właściwie mojego blond-wroga. No tak, jeszcze tego chyba nie mówiłam, ale ta szkarada jest moim wrogiem numer jeden. Sama nie mam pojęcia dlaczego? Być może nie spodobało jej się, że "zadaję" się z jej wybrankiem. Aczkolwiek jeśli ktoś mnie nie lubi, to to tylko dlatego, że ja nie lubiłam go pierwsza i przy tej wersji pozostaniemy. Dziewczyna bacznie zmierzyła mnie spojrzeniem, po czym przewróciła oczami. Chyba nie spodobało jej się, że wróciłam. Szczerze? Mam ją w dupie. Teraz to już nikt mnie nie obchodzi. W końcu dotarłam pod drzwi mojego i Harrego pokoju, a w sumie można powiedzieć, małego mieszkania. Harrego nie było w środku. Bez sensu, w ogóle tu przychodziłam trzeba było od razu iść do Katty. Bez namysłu skierowałam się do pokoju przyjaciółki. Jak gdyby nigdy nic weszłam do środka. Na kanapie leżeli rozwaleni Harry i Niall. Grali w jakąś grę na play station. Tak, odwieczne dzieciaki.

- W pokoju! - Krzyknęli obydwoje nie odrywając wzroku od ekranu telewizora. Od razu pognałam do miejsca w którym mogła znajdować się moja przyjaciółka. Weszłam do pokoju i zastałam ją ze smutną miną wpatrującą się w ekran telefonu.
- Można? - Powiedziałam wchodząc do środka.
- No jasne. - Uśmiechnęła się do mnie.
- Coś się stało? - Spytałam od razu. Nie lubiłam kiedy ktoś był smutny i szczerze powiedziawszy lubiłam słuchać o problemach i zwierzeniach innych, więc każdy spokojnie mógł mi się wygadać. Czułam się wtedy jak taki "powiernik" i wiedziałam, że dana osoba ma do mnie zaufanie. Faktycznie w tej kwestii można mi zaufać, bo sekrety innych staram się trzymać w ukryciu, bardziej niż moje własne.
- Nie ważne... - Zaczęła mamrotać.
- Mów! - Przerwałam jej i usadowiłam się obok niej na łóżku.
- Ach... No dobra. - Westchnęła. Była nadzwyczaj spokojna niż normalnie, czyli musiało się coś wydarzyć. - Znasz może chłopaka imieniem Doli? - Spytała nagle.
- Całkiem sympatyczny, a zarazem irytujący i nawet przystojny elf uczęszczający do tej szkoły? - Kiwnęła twierdząco głową. - No jasne! Doli za bardzo rzuca się w oczy, więc nie da się go nie zauważyć. Dlatego też często jest ofiarą silniejszych. - Westchnęłam już bez entuzjazmu.
- No i w tym właśnie tkwi problem. - Powiedziała zerkając na mnie, a ja nie wiedząc o co jej chodzi podniosłam jedną brew do góry. - Obiecałam mu coś, ale jeśli mi się uda to to będzie graniczyło z cudem. - Dodała od razu.
- Dokładniej. - Powiedziałam analizując wypowiedziane przez nią słowa.

- Nie, nie wierzę w to. Serio Nialla? Nie dało się wybrać kogoś bardziej wiarygodnego? Albo przecież ty mogłaś mu pomóc. - Dodałam nie rozumiejąc tego co zrobiła moja przyjaciółka.
- Wiesz... Jego męska godność nie pozwoliła na to, aby uczyła go dziewczyna, a że na myśl pierwszy przyszedł mi Niall to zaproponowałam go, a elf prawie się ze szczęścia posikał, więc co miałam zrobić? - Powiedziała bezradnie.
- No cóż zostaje ci tylko spytać się wampirka. Może się uda. - Westchnęłam nie wiedząc w jaki sposób mogę pomóc przyjaciółce.
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale ciągle nie mogłam znaleźć czasu, żeby cokolwiek napisać. Jeśli chodzi o czytanie Waszych blogów, to powiem Wam, że czytam, ale nie komentowałam za co przepraszam. Teraz pewnie dziwicie się czemu nie komentowałam, otóż dlatego, że większość czytam na komórce, a dopiero jak wejdę na komputer komentuję, a za nic jak już mówiłam, nie mogłam znaleźć czasu. Zaraz właśnie idę nadrabiać komentowanie, więc cieszmy się! Dzisiaj znowu zamiast się uczyć piszę nowy rozdział! No cóż. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Mi ogólnie nie przypadł za bardzo do gustu, ale chciałam w końcu coś dodać! Czytajcie i komentujcie! :)